Władimir Putin nie kłamie chyba tylko przypadkiem. Kłamstwo to narzędzie robienia polityki przez Rosję. W dodatku ludzie Kremla sami wierzą we własne łgarstwa.
Władimir Putin uzyskał władzę dzięki prowokacji. FSB (dawne KGB) spowodowało wybuchy w rosyjskich miastach. Zginęło w nich 300 osób, a winą starano się obarczyć Czeczenów. To wystarczyło, by Rosja rozpoczęła wojnę w Czeczenii. Już wtedy Rosjanie nie wierzyli, że ich żołnierze torturują swoje ofiary.
Zaraz potem sfałszował wybory.
A gdy już był prezydentem, wydarzyła się katastrofa okrętu podwodnego Kursk, w którym zginęło ponad 100 marynarzy, Putin przez cztery dni nie ruszył się ze swojej rezydencji w Soczi. A gdy już spotkał się z rodzinami ofiar, kłamał we wszystkim: o sztormie, braku łączności, braku oferty pomocy z Zachodu.
Dlaczego Rosjanom to nie przeszkadza? Putin odwołał się do sowieckiego resentymentu. Rosjanie, choć nie mieli nic, nawet toalety czy bieżącej wody, lubili myśleć o sobie jak o mieszkańcach imperium, którego wszyscy się boją.
Nie uczą się historii, nie wiedzą o zbrodniach Stalina. Są przekonani, że wygrali II wojnę światową.
O kłamstwach Rosji i Putina opowiadają:
– Krystyna Kurczab-Redlich, autorka filmów dokumentalnych o wojnie w Czeczenii, a także autorka książki o Władimirze Putinie,
– Paulina Siegień, tłumaczka, rusycystka, autorka książki o Kaliningradzie,
– Jacek Pawlicki, dziennikarz działu zagranicznego „Newsweeka”, wieloletni korespondent zagraniczny polskich mediów,
– Mariusz Kowalczyk, dziennikarz „Newsweeka”, korespondent, znawca Rosji.